O mnie

Słowem wstępu

Decyzja o zakupie sprzętu profesjonalnego i zajęciu się fotografią na poważnie pojawiła się jesienią 2018 r. Wielogodzinne rozmowy z moim nauczycielem angielskiego Marcinem, lektura  wielu recenzji i opinii  poskutkowała zakupem Sony a7 III oraz różnych obiektywów, teleobiektywów, obiektywów do macro oraz kliku profesjonalnych akcesoriów. Przekazałem obowiązki związane z prowadzeniem firmy młodszej generacji w rodzinie i rozpocząłem przygodę z fotografią.

Jak to się zaczęło

Fotografia fascynuje mnie i jest, z dłuższymi lub krótszymi przerwami, moją pasją już od ponad 50 lat. Przygoda ta  zaczęła się, gdy miałem około 16 lat, na początku lat siedemdziesiątych. Pierwszym aparatem był prezent od mojego Taty – Smiena 8.  Oczywiście do pierwszych zdjęć musiała po kolei i w całości pozować cała rodzina. Zrobione w błyskawicznym tempie 36 klatek i do fotografa. Pan fotograf kliszę i zdjęcia wywołał, wywołał również moje pierwsze ‘drobne’ rozczarowanie. Nie dość, że ze względów oszczędnościowych format zdjęć był raczej mały, to osoby na nich jeszcze mniejsze!

Przystanek Kętrzyn

Po pierwszych, niezbyt udanych próbach przyszedł czas na samorozwój. Wraz z jednym z moich kolegów z internatu Jankiem, z którym mieszkałem przez 5 lat, zakupiliśmy koreks, kuwety, odpowiednie chemikalia, żarówki ciemniowe i oczywiście powiększalnik Krokus. Po krótkim czasie staliśmy się też posiadaczami wymarzonych aparatów Zenit.  Zaczęliśmy robić coraz więcej zdjęć, były to zdjęcia kolegów i koleżanek z klasy, meczów piłki ręcznej, lub nożnej, rodzinne, ze Studniówki, lub Balu Maturalnego.

Przystanek Leningrad / Sankt Petersburg

Gdy zostałem studentem LITMO, tzn. Leningradzkiego Instytutu Mechaniki Precyzyjnej i Optyki, w krótkim czasie zdobyłem aparat Kieve 6C  – Rolls-Royce-a wśród ówczesnych aparatów fotograficznych w ZSRR , który ze względu na swoją wagę mógł służyć do obrony. Moja pasja zaczęła rozkwitać. Robiłem zdjęcia na ślubach i weselach kolegów, na wypadach za miasto i oczywiście masę innych przy najróżniejszych okazjach. Filmy i zdjęcia czarno-białe wywoływałem sam, zaś kolorowe, jak zwykle oddawałem do fotografa.  Fascynowały mnie duże, jak na tamte czasy formaty, wielkość których ograniczał tylko rozmiar kuwety.

Przystanek Szczecin

Czas studiów minął jednak bardzo szybko i rozpocząłem poważne dorosłe, już nie studenckie życie. Rodzina, wychowanie dzieci, doktorat nie spowodowały jednak  zaprzestania robienia zdjęć, lecz nawet zwiększyły ich ilość. Któż nie uwielbia robić zdjęć swoim pociechom? Wtedy ze względu na ograniczoną długość błony filmowej i koszty były ich dziesiątki. Po Kievie 6C pojawiło się jeszcze kilka aparatów i kamer:  Olympus IS3000, pierwszy aparat cyfrowy Sony czy  Nikon 70s, który służył mi przez wiele lat.