Lubeka, Giethoorn, wyspa Texel oraz Amsterdam – cz.2

8.06.2023 r we wczesnych godzinach popołudniowych dojechaliśmy na miejsce. Kemping „Area camper Zuidercluft Giethoorn” znajduje się przy niedużej marinie, a z niej całkiem blisko do głównych atrakcji Giethoorn. Jak to wśród kamperowiczów, w przypadku trudności zawsze znajdą się pomocne osoby. Ponieważ dojechaliśmy na miejsce, gdy nie było właściciela stosunkowo niedużego kempingu, jeden pan, który był najwyraźniej dobrze zaznajomiony z miejscowymi zwyczajami pomógł nam w wyborze parceli, a następnie pokazał, gdzie i jak korzystać z automatu do opłacenia kempingu, wykupienia kart niezbędnych do wejścia do sanitariatów oraz umożliwiających korzystanie z prądu. Czynności, które za pierwszym razem wydawały się skomplikowane po ich wykonaniu i ponownym korzystaniu z automatu celem „doładowanie kart”, jeśli wcześniej podana kwota wyczerpała się, były już stosunkowo proste. Standardowe czynności związane z przygotowaniem kampera do „używalności”, krótki odpoczynek i spacerem ruszamy na zwiedzanie okolicy oraz małe zakupy.

Miejscowość wzięła swą nazwę od holenderskiego słowa „gietehornes”, które oznacza „kozi róg”. Giethoorn to mała, bardzo urokliwa miejscowość składająca się z licznych wysepek, pełna kanałów, przerzuconych ponad nimi mostków, łodzi i łódek najczęściej o napędzie elektrycznym, które można wypożyczyć i zwiedzać indywidualnie. Spacerując wzdłuż kanałów mijamy przeurocze, kryte strzechą domy, interesujący kościółek i muzeum.

Kanałami pływają w wynajętych łódkach bardzo liczni turyści, stateczki wycieczkowe, wszędobylskie kaczki oraz inne ptactwo wodne, któremu turyści raczej nie przeszkadzają. Liczne kaczki zwane krzyżówkami pływają obok łodzi i łódek oczekując poczęstunku. Na końcu głównego deptaka znajduje się interesujący kościół menonicki „Visitor Centre Mennonite Church” oraz muzeum historii lokalnej „Museum Giethoorn’t Olde Maat Uus”.

Po wstępnym zwiedzaniu zajmujemy miejsce w jednej z licznych restauracyjek wzdłuż kanału i promenady „Dominee T.O. Hylkemaweg” Po podróży należy nam się jakiś posiłek i kawa lub piwko, a może jedno i drugie. Piękna pogoda sprzyja obserwowaniu mijających nas turystów oraz przepływających łodzi. Po posiłku jeszcze zakupy w pobliskim markecie i powrót spacerkiem na kemping. Po odpoczynku wybieram się rowerem na rekonesans po najbliższej okolicy.

W pobliżu znajdują się rozlewiska połączone licznymi kanałami, zaś mały ruch pojazdów na lokalnych drogach oraz dość rozległa sieć ścieżek rowerowych sprawiają, że poruszanie po okolicy sprawia dużą przyjemność.

Jedno przedpołudnie poświęciliśmy na prawie trzygodzinny rejs stateczkiem po okolicznych kanałach. Przepłynęliśmy przez jezioro Bovenwijde, którego średnia głębokość nie przekracza 1m, a maksymalna może 1,5 m oraz liczne otaczające je kanały.

W trakcie pobytu w Giethoorn udało mi się zaobserwować i sfotografować kilka nowych gatunków ptaków. W zaroślach, niedaleko naszego kempingu zauważyłem dorosłego oraz młodego podróżniczka. Na kanale niedaleko kościoła zachwyciła mnie cudownie ubarwiona kaczka, która nomen omen nazywa się dziwaczka, żartuję, to cudokaczka. W pobliżu znajduje się farma ptaków, dla nas ”egzotycznych”, a w Ameryce Południowej, czy innych rejonach świata pewnie tak popularnych, jak u nas łabędzie nieme, czy kaczki krzyżówki. Prawdopodobnie owa kaczka uciekła z farmy wybierając wolność i kanały.

Niedaleko, kanałem płynęła rodzina bernikli kanadyjskich, zaś za kanałem na „wybiegu” wspomnianej farmy z ptakami egzotycznymi było kilka bardzo ciekawych okazów. Niderlandy ze względu na liczne pastwiska, łąki, przecinające je kanały i inne zazwyczaj płytkie zbiorniki wodne oraz bagna, są idealnym miejscem dla wszelakiej maści ptactwa, szczególnie wodnego i brodzącego. Duże stada gęsi pasą się na łąkach, a następnie dumnie przekraczają drogi udając się do pobliskich rozlewisk na bezpieczny odpoczynek. Czasem po przekroczeniu drogi rozmyślają się i zawracają, może sprawdzają cierpliwość oczekujących na koniec ich wędrówki pieszych, kierowców samochodów bądź rowerzystów lub uznały, że może jeszcze coś można ‘wrzucić na ruszt”. Część mieszkańców jest nieco rozeźlona na to ptactwo, które jednak zanieczyszcza drogi w wybranych miejscach, zresztą potwierdzonych odpowiednimi drogowymi znakami ostrzegawczymi. Zastanawiałem się tylko, czy te znaki są ze względu na możliwość kolizji z ptactwem, czy niebezpieczeństwo wpadnięcia w poślizg na „gęsim gównie”. 

12.06 rankiem wyruszamy na wyspę Texel. Pobyt w Giethoorn uważam za bardzo interesujący i polecam.  

Ciąg dalszy wyprawy – wyspa Texel, serdecznie zapraszam.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *